środa, 21 grudnia 2011

Magia świąt!

Och, jak dawno tu mnie nie było. Czasu i chęci przede wszystkim brak.. Ale ostatnimi czasy wcale dużo się nie wydarzyło. Rzuciłam szkołę, pracy nie mogę znaleźć, przeprowadziłam się.... tak jakby. Do świąt coraz bliżej. Prezenty kupione a ja jestem właśnie u Bartka. Jakoś od soboty i spędzimy razem święta, potem sylwestra, a następnie wrócimy do szarej rzeczywistości... Sama nie wiem o czym pisać. Siedzę przed komputerem, za oknem słyszę warkot włączonego silnika samochodu, powiew mroźnego wiatru przez otworzone okno i oczekuję wieczoru, aż Bartek wróci z pracy. Nawet jeżeli wróci i będzie ślęczał nad grą :D W sobotę jest Wigilia, ale ja się pytam "jakim sposobem?!?" Otóż.. Bardzo uwielbiam śnieg, mróz, noszenie czapki, która i tak rzadko zakładam... ale to idealne ciepełko pod ubraniem, kiedy jest się na dworze. Hahaha, ale to głupie! Ale uwielbiam zimę i tyle, nawet bardziej od jesieni, ale tej złotej. Więc proszę państwa. W tym roku nie odczuwałam NIC! Prócz tego, iż moje serce wypełniła miłość, wspólne spędzanie czasu i te cholernie przyjemne motyle w brzuchu. Nie czułam, że są ferie, że są jakieś wolne dni, wakacje, święta, nawet jak byłam chora siedzenie w domu nie sprawiało mi takiej satysfakcji, jak kiedyś... Czy to znak, że "dorosłam" i czas wolny zajmuje mi więcej myślenia o tym, jak wszystko  połączę w całość, jak odrobię te dni, które przesiedziałam w domu, jak zdołam przygotować się sprawdzianu, pogodzić praktykę i obowiązki domowe. W dodatku codzienne trucie mojej biednej wypłowaiło-rudej głowy przez rodzinę i ich rozterki. Ech, niestetyyy... Matko, czy tak wygląda dorosłe życie, że nie odczuwa się tej całej magii, jaką czuło się w powietrzu, oczekiwało się tego z zaciśniętymi łapkami, uśmiechnięta buzią, aż było widać, ten słodziutki dołeczek w prawym policzku?
Te wyznania doprowadzają mnie w głębi duszy, do takiego malutkiego dołka. Pierwszy raz w swoim życiu doszłam do takich refleksji. Czas dorosnąć K. <3

Z poważaniem ;*