piątek, 25 listopada 2011

Ty jesteś moja Arielką

Witajcie, witajcie! Dzień minął nawet bardzo pracowicie. Zostałam obudzona miłym sms'em od Bartka z życzeniami imieninowymi, to było bardzo miłe, po czym zasnęłam. Obudził mnie ryk jakiś maszyn, urządzeń (chuy wie) operowanych przez jakiś robotników. Wtedy mega szybki prysznic, suszenie włosów, kawa, makijaż i tak po kolei. Więc śmigamy do Bytowa, zabieram zeszyty, zgarniam kolejne życzenia, oddaje zeszyty, małe zakupy na wieczór, poczta i do domu. Obiad na szybko, o matko, już prawie 15! Po obiadku małe odsapnięcie i dalej. Przesadzamy tuje sprzed domu do ogrodu, małe ogarnięcie podwórka i do domu. Robię sałatkę selerową, której połowy miseczki już nie ma, rozrabiam ciasto na rogaliki, a potem kroje kuraka i marynuję na jutrzejsza sałatkę gyrosową dla Bartka <3 Potem kolacja, długi prysznic, wygłupy z kotem i teraz siedzę na łóżku, oparta o ścianę, z laptopem na kolanach, piszę z moim kochanym i oglądam jednym okiem co się dzieję w Eska.tv, bo być może natrafię na nowy teledysk Linta i będę się zacieszać. Ach!


środa, 23 listopada 2011

Whare is my mind?

Witam, ostatnio mało m,am czasu by odwiedzać wszelakie własne blogi. Dlatego korzystając z okazji napiszę coś dla pokazania iż żyję, dużo nowego się wydarzyło ostatnimi czasy. Nie mam pojęcia od czego zacząć, wiec może od początku. W domu jak zwykle niespokojnie. Skończyło się na schowaniu wszelakich moich rzeczy, przed zniszczeniem, Furia niesamowita..ale koniec z tym. Ostatnio coraz częściej i coraz poważniej zaczynam rozmawiać z teraz najbliższą mi rodziną i moim, Bartkiem nad wyprowadzeniem się z rodzinnego domu i zamieszkaniem samej, znaczy się wynajmowaniu jakiejś kawalerki przez ten czas. Dla Nas byłoby to na rękę. Jak na razie ja i mój kot jesteśmy na garnuszku mojej chrzestnej i wujka. No i tyle przygotowywań na marne. Byłam przez dwa dni w szkole i jak zobaczyłam masę notatek do przepisania, tyle nowych rzeczy do nauczenia w tym angielski to się o mało nie poryczałam. Z bólem serducha musiałam stwierdzić iż nie dam rady i musiałam zrezygnować ze szkoły, co boli mnie cholernie do teraz... Obecnie jestem na fazie szukania pracy, zastanawiam się nad stażem w jakimś studiu tatuażu, w końcu własne maszynki posiadam, trochę wiem z własnego doświadczenia, co do czego służy, także dlaczego nie. W końcu pracowanie na kawałku świni mnie nie ominie. Czasami dlaczego używa się świńskiej świni do ćwiczeń. I prawie zawsze odpowiadam "bo niektórzy ludzie są jak świnie, a lepszego porównania czasami nie ma i nie będzie!" LOL - ale to żałosne. Doszło do mnie, że jutro jest piątek i muszę na jakiś czas wrócić do domu, oddać zeszyty koleżance, potem tego samego wieczoru wrócić do cioci. W sobotę podjęłam się mycia ogólnego samochodu cioci. Jako iż uwielbiam tego Land Rovera i uwielbiam pomagać w ogarnianiu samochodu to nie będę narzekać. A w niedzielę, jest postanowione, że wyruszamy najpóźniej o 6:00 w stronę Starogardu Gdańskiego na jakąś giełdę. Pierwszy raz na takim czym będę więc nawet nie mogę opisać Wam, co tam się znajduje, na czym te przedsięwzięcie polega. Liczę na to, że szybko się z tego zwiniemy, bo kolejnym przystankiem będą odwiedziny u Bartka i Jego rodziców. Matko, znów wspólny czas <3 Będzie krótko, ale sam fakt, ze znów się zobaczymy.Nie dodam dziś nic zajebistego czyli notka bez zdjęcia i bez fajowego filmiku, bo jak na późna porę dostałam wene na napisanie tej notki, ale w najbliższym czasie się poprawię :) Ave! dobranoc!

niedziela, 13 listopada 2011

ach..

Zimno dziś straaaasznie! Raz tylko wychyliłam nos poza drzwi i starczy. Rano jak wstałam to przez myśl przeszło mi dosłownie, że nasypało śniegu, ale okazało się, że wszystko zmarzło w nocy, a oczy po przebudzeniu płatają mi figle :P Od pewnego czasu mama z małym Bartkiem zjawili się w domu, wiec mam ręce "pełne" roboty przy młodszym rodzeństwie. Ale co zrobię, to z niego jest taki słodki dzieciaczek. Nigdy nie wiedziałam, że dziecko będzie się cieszyć na mój widok, śmiać się do mnie, wyciągać raczki by się przytulić. Byleby nie obudził się we mnie zbyt szybko instynkt macierzyński :DD Zmieniając temat, to coś złego nadal się dzieje z dziurką w uchu. Odkąd mam włożone z powrotem kolczyka, to strasznie swędzi...ale to się wytnie! :D

Uwielbiam rozmowy o wspólnym domku...ach! <3



A macie coś schizowego!





sobota, 12 listopada 2011

:)

O matko! Już ponad 600wejść!!! :)
Nie mam chęci na pisanie o czymkolwiek, więc następnym razem postaram się wymyślić coś naprawdę ciekawego. A teraz uraczcie się tym:

> och, ach!






piątek, 11 listopada 2011

powracam!

Długo mnie nie było, ale za to trochę się oderwałam od codzienności i od internetu przede wszystkim. Było się u Bartka jak zwykle. Na urodzinach było naprawdę świetnie! Prezent okazał się bardzo trafiony i nie ma naprawdę nic lepszego niż uśmiechnięty pysiak Misiaka. Potem piwo i pizza z Anią. Nie będę pisać o reszcie, bo za bardzo mi się nie chcę. Miś znów daleko od domu, a ja idę sprzątać. Ostatnio mam fazę na tatuaż, faktycznie to potrafi uzależniać!

>moje zdobycze:
żółciutkie martensy <3







lustrzanka Canona *___*



Jeszcze nowy laptop, ale już nie chce mi się dodawać zdjęć ;)







środa, 2 listopada 2011

no to ruszamy..

Dziś jest jeden z tym niewielu dni, od niedawna, kiedy byłam tak daleko od domu i na tak długo, bo na praktycznie na większość dnia. Kiedyś tak było jak chodziło się do szkoły, czy na praktyki.
Otóż jutro wyruszam na zakupy, potem nocka u ciotki, a następnie przed 10 wyjazd do Gdańska, gdzie potem w kierunku Grudziądza :) Telefony naładowane, muzyka zgrana, spakowana i mam nadzieję, że niczego nie zapomnę!  Liczę na bardzo udany weekend <3 Kolejna notka będzie zapewne dopiero jak wrócę, więc dziś wyjątkowo teledysk, pozwólcie, że zacytuję "Grajki z kraju gdzie gówno przymarza do dupy zanim całe wylezie, a Lauri jest chudszy ode mnie , i wygląda jak by wczoraj wyszedł z KL Auschwitz. I wrony mu uwiły gniazdo na głowie, niedługo zamiast piór bedzie jajka miał."  - Dla Bartka, oczywiście! <3






wtorek, 1 listopada 2011

ciepły dzień..

Od kilku dni chodzę niewyspana. Późno chodzę spać, rano jestem bezczelnie obudzona, bo trzeba iść do kościoła. Nie lubię chodzić do kościoła, ostatnio to stwierdziłam.. Ale, że mam kilka postanowień, to muszę być "posłuszna", by wszystkie plany wypaliły. Tak, mam dziwną rodzinę, ale kiedyś się to zmieni. Obiecałeś mi <3 .

Na cmentarzu zmarzłam, choć wcale nie było tak zimno. Miałam koszulkę, sweter i kurtkę, ale za to paluszki mi odpadały. Jak się przechodzi zmrokiem, bocznymi uliczkami koło cmentarza jest jakoś tak ładnie - żeby ludzie tak dbali o to codziennie..

Dziś pierwszy listopada, a to oznacza urodziny mojego Bartka! Żeby nie było jeszcze raz życzę Ci wszystkiego dobrego i  sto lat i szczęścia ze mną, jak napisałeś to rano :*

Czas ogarnąć pokój, bo jutro rano dalszy ciąg jeżdżenia z wieńcami i świeczuszkami. Pewnie znów od samego rana będę musiała funkcjonować. Potem prawdopodobnie przyjeżdża koleżanka i będziemy mogły sobie nareszcie pogadać. A w czwartek w kierunku Kościerzyny i liczę, iż kupię sobie jakieś jesienno-zimowe buty, a dnia następnego do Bartka :D
A teraz dla odmiany ostatnio przeze mnie lubiany klip Lauriego: