środa, 7 marca 2012

*

Jak obiecałam tak piszę. Dni mijają szybko, nawet nie mrugnę okiem i znów wieczór. Uwielbiam jeździć z ciocią do lasu. Nawet uśmiechają mi się te śniadania i kawa z termosu na świeżym powietrzu. Dziś było ładnie, słonko, choć  było zimno. Wydobyłam spod starty szmat, folii i kurzy skuter. Biedak całą zimę przestał w garażu. Męczyłam się chyba godzinę by odpalić go, myślałam, że zajadę silnik : D Potem objechałam wiochę dookoła. Zmarzłam, bo bez rękawic i szalika. Wieczorem kichałam i miałam mały karat, ale poratowałam się Teraflu i witaminami i nie będę (mam nadzieję!) chora. W sobotę, niedzielę i poniedziałek szkoła. Ogarnę te trzy dni, w tym siedzenie od 16:00 do 21:00 w poniedziałek. W przyszłym tygodniu zawitam z rodzinką do Gdyni. Ciocia planuje "mały" zakup i potowarzyszę w trasie. Jak zwykle zagadam, potem włączę płytę, pośpiewam, pokiwam się, po czym wywalę nogi na kokpit i zasnę. Za tydzień znów jadę do Gdańska z Bartkiem, tym razem do Jego kuzynki i zostaniemy na noc. Może przedtem jakiś spacerek? Może będzie cieplutko :)

 A teraz coś, co zwaliło mnie z nóg:
 Image

Image

Image

Image

 

Umarłam sztywna jak konar, jeśli moje dziecko kiedyś ma z czegoś takiego się uczyć xD zgroza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz